[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ach, Księżniczko, jesteś świetnie zorganizowaną osobą! Niezwykle zgrabnie to
wszystko zaplanowałaś. Nauczysz mnie też tej sztuki, prawda?
Przy pierwszej sposobności.
A co z twoimi wspaniałymi ubraniami? nagle zaniepokoiła się Berzel.
Nic im nie grozi. Zabiorę ze sobą jeden płaszcz na zmianę, a resztę zaczaruję.
Umiesz rzucać zaklęcia?
Czasami, kochanie. Daj mi rękę i chodzmy już. Ty poskładasz ubrania, a ja tym-
czasem polecę po koce, które zostawiłam na wierzchołku drzewa. Nie traćmy więcej
czasu.
* * *
Popędzane nasilającym się głodem pokonały tego dnia spory kawał drogi. W końcu
zapadający zmrok zmusił je do zatrzymania się na nocleg. Podzieliły się sprawiedliwie
jedną z ostatnich cząstek chleba, łamiąc ją na dwa kawałeczki wielkości ziarnka grochu.
Jadły powoli, popijając ogromnymi ilościami wody, na próżno usiłując oszukać żołądek.
Po tej mizernej kolacji, owinąwszy się we wszystkie koce i płaszcze, ułożyły się do snu.
Przez cały wieczór Berzel zachowywała niezwykłe dla niej milczenie. Wpatrywała
się markotnie w ogień, aż w końcu Księżniczka odgadła, że dziewczyna zaczęła zdawać
sobie sprawę z przykrych następstw ucieczki. Zabrakło taty, który odpędzał troski, znik-
nęła służba w lot spełniająca najbardziej wyszukane zachcianki, rozpłynęli się zbrojni
strzegący jej bezpieczeństwa, daleko pozostał pałac, udzielający przytulnego schro-
nienia w czas niepogody, no a przede wszystkim nieosiągalnym marzeniem stały się
pyszne dania z królewskiej kuchni: wonne pieczenie, delikatny drób, wyborne ryby, cy-
naderki, parówki, gulasze, gęste zupy i sosy, nie wspominając już o chrupiącym pieczy-
wie, bułeczkach i rogalikach, ciastach i ciasteczkach, plackach z owocami, słodkich bu-
dyniach, kremach, dżemach i galaretkach, i wreszcie soczystych owocach i pachnących
jagodach. Zamiast wszystkich tych wspaniałości pozostał jej tylko ciemny las, resztki
89
suchego chleba i woda.
To właśnie otrzymała w zamian za szczery gest przyjazni i oddania. Poświęciła
wszystko dla mnie, wzruszyła się Księżniczka z sercem wzbierającym czułością dla śpią-
cej obok dziewczyny. Czy podoła ciężkiemu brzemieniu odpowiedzialności za dalsze
losy tego dziecka? Spojrzawszy na Berzel bezdomną, prześladowaną, opętaną przez
złe moce czarnej magii wspomniała siebie samą w jej wieku, nieszczęśliwą za sprawą
podłej i mściwej czarownicy z bagien. Aż ją ciarki przeszły na myśl o tych smętnych
dniach, miesiącach, latach, a może nawet dziesiątkach lub setkach lat spędzonych na
Smętnym Trzęsawisku. Sądziła, że pobyt tam trwał bardzo długo, przyćmiewając tym
samym wspomnienia z lat przedbagiennych, albowiem z tych wcześniejszych, rado-
snych czasów pozostało jej w pamięci zaledwie kilka wyblakłych obrazków: broda ojca,
kolor włosów matki, sukienka, którą miała na sobie w owym nieszczęsnym dniu swoich
urodzin, i nic więcej! Kedrigern także tłumaczył jej utratę pamięci zbyt długim pozo-
stawaniem pod wpływem sił magicznych, lecz twierdził, że jest to tylko stan przejścio-
wy, który wkrótce przeminie. Choć znał się na rzeczy, w tym przypadku się mylił jej
zanik pamięci okazał się wyjątkowo uporczywy. Wiele lat po powrocie do swojej ludz-
kiej postaci nadal nic nie pamiętała. Kedrigern...
Zatroskała się, przypomniawszy sobie słowa Ithiana. Czy rzeczywiście ona postarzeje
się w normalnym, ludzkim tempie, podczas gdy mąż w tym samym czasie wejdzie za-
ledwie w lata dojrzałe, zgodnie z zegarem odmierzającym czas czarnoksiężników? Jak
dotąd trzymała się znakomicie. Czyżby te wszystkie podarowane lata miały nagle spaść
na nią pewnego pięknego dnia jak lawina? Aadna perspektywa, nie ma co.
A może to właśnie duża dawka magii, którą zaaplikowano jej na bagnie, sprawiła, że
wciąż wyglądała młodo? Może to magia opózniła jej proces starzenia się, podczas kiedy
w rzeczywistości osiągnęła już wiek Kedrigerna, a nawet go przekroczyła? Oczywiście,
dużo wody jeszcze upłynie, zanim się przekona, ile jest prawdy w tej teorii. Była to
pierwsza krzepiąca myśl od kilku dni, więc Księżniczka uczepiła się jej kurczowo.
A dlaczego by nie założyć, że teoria ta sprawdzi się także w przypadku Berzel?
Podobno wilkołaki, które pogodziły się ze swoim losem, cieszą się wyjątkowo długim
życiem. Być może, długie życie pisane jest także nieszczęśnikom, którzy tak jak Berzel
wciąż zmieniają swe wcielenia? Nic nie wiadomo magia lubi być nieobliczalna.
Jeśli idzie o samą Berzel, na pewno w nieszczęściu pocieszyłaby ją wieść, że do set-
nych urodzin będzie olśniewać urodą i świeżością wczesnej młodości, a przez następne
dwa stulecia zachwycać powabami dojrzałości. Wizja takiej przyszłości warta jest kilku
nocy strawionych na wyciu do księżyca i ogryzaniu kości z zupy.
Co prawda, takie rozwiązanie ogromnie powikłałoby jej przyszłe pożycie małżeń-
skie. Wszyscy mężczyzni marzą o ożenku z młodymi i pięknymi oblubienicami, lecz
nie wiadomo, jak zareagują, gdy nieubłagany czas zamieni ich w przygarbionych, trzę-
90
sących się i bezzębnych dziadków, a ich żony pozostaną wciąż piękne i młode...
Księżniczka westchnęła, obracając się na bok. Tak, jedno tylko można powiedzieć
o magii z całą pewnością zawsze pozostaje zagadką zarówno dla jej biegłych znaw-
ców, jak i dla przypadkowych obserwatorów. Doszedłszy do tego wniosku, Księżniczka
przestała zajmować się magią. Zasnęła, snując przez całą noc najrozmaitsze fantazje na
temat jedzenia.
* * *
Następnego wieczoru zjadły ostatni okruszek chleba i połknęły ostatni, maleńki, wy-
schnięty na wiór skrawek sera. Po zapadnięciu zmroku Księżniczka wzbiła się w powie-
trze jak najwyżej, próbując dostrzec ognisko w obozie czarnoksiężników. Nie ujrzała
jednak nic ani ognia, ani żadnego innego śladu obecności istot ludzkich.
Wróciła na ziemię wyczerpana i osłabiona. Chwiejnym krokiem dotarła do swojego
legowiska i rzuciwszy się na nie, dyszała ciężko. Przez dłuższy czas leżała nieruchomo,
po czym z głową wspartą na łokciu zapatrzyła się bezmyślnie w ogień.
Czy grozi nam, że umrzemy z głodu, kochana Księżniczko? zapytała Berzel.
Oczywiście, że nie. Najwyżej będziemy bardzo głodne jeszcze przez parę dni, ale
nie umrzemy.
Ja już umieram. Nigdy w życiu nie byłam tak głodna.
Napij się wody.
To tylko wzmaga mój głód.
Cierpliwości, Berzel. Przy odrobinie szczęścia znajdziemy Keddiego za dzień lub
dwa. A jeśli nawet go nie spotkamy, zdołamy w tym czasie same dotrzeć do opactwa,
gdzie nas porządnie nakarmią. Mnisi zawsze spełniają dobre uczynki wobec wygłodzo-
nych podróżnych.
Co wiesz o opactwie? Opowiedz mi o nim, proszę. Czy dobrze gotują?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]