[ Pobierz całość w formacie PDF ]

również mnie coś zrobić. Nie wiem, co go napadło. Myślę, że on nie jest całkowicie
normalny. Powinni go wyrzucić z policji. On jest niebezpieczny.
Dziennikarz przysunął się do niej bliżej.
 To morderca.
 Odpierdol się ode mnie  wycedziła Julia i czując, że mdli ją coraz bardziej, szybko
przemknęła między ludzmi i grobami, i wyszła na główną alejkę. Tam usiadła na ławce.
Czuła się fatalnie, ale przynajmniej uwolniła się od dziennikarza, sączącego jad do jej ucha.
Otrząsnęła się, jak po zetknięciu z czymś wyjątkowo ohydnym. Było jej zimno, mimo że
słońce grzało coraz mocniej. Siedziała zastanawiając się, co teraz. Jeśli chodzi o powrót, była
uzależniona od doktora Wawrzyckiego. A co, jeśli miał zamiar zostać na stypie? Na myśl o
jedzeniu ponownie zrobiło jej się niedobrze.
Gdy tak siedziała pochylona bezwładnie do przodu, kiwając się jak osierocone
dziecko, poczuła, że ktoś nad nią stoi. Niechętnie podniosła wzrok, obawiając się
najgorszego. Ale zobaczyła nad sobą zatroskaną twarz lekarza:
 Widziałem, jak pani poszła. Bardzo zle się pani czuje?
 Nie najlepiej. Właściwie to fatalnie  przyznała z rezygnacją.
 W takim razie wracamy. Proszę wstać. Pomogę pani.
Poczciwy doktor pomógł jej wstać i wziął ją pod ramię.
 Kazałem Oli iść już do samochodu. Nie powinna była pani ruszać się z gospody 
mówił do niej, gdy szli w kierunku parkingu.  Widziałem, że Bergen coś do pani mówił. Ten
człowiek naprawdę nie ma za grosz taktu!
Julia pomyślała, że pewnie każda osoba na pogrzebie widziała jak dziennikarz się o nią
ociera. W tym momencie nie była jednak w stanie się tym przejąć.
Drogę powrotną do Bułkowic przebyła leżąc i na wpół śpiąc na tylnym siedzeniu
samochodu. Gdy dojechali, Wawrzycki spytał czy potrzebuje pomocy, by dojść do pokoju,
ale podziękowała. Czuła się i tak wystarczająco upokorzona swoim dzisiejszym
zachowaniem. Powinna była zostać w Krakowie, we własnym łóżku.
Dowlokła się do pokoju. Z trudem włożyła klucz do zamka i ze zdziwieniem
stwierdziła, że drzwi są otwarte. Miała poważne obawy, że gdy je otworzy, będzie ją czekała
kolejna przykrość. Nie była pewna, co właściwie spodziewała się zobaczyć, ale na pewno nie
swoją własną siostrę leżąca na łóżku, z nosem w jakimś kolorowym magazynie.
 Lola!  zawołała Julia.
Rozdział trzynasty
Po pogrzebie
Eulalia Dobrowolska, zwana przez rodzinę i znajomych Lolą, a przez ubóstwiających
ją chłopców Lolitką, była słodkim stworzeniem, lat dwadzieścia dwa. Podobnie jak Julia była
blondynką, ale na tym podobieństwa się kończyły. Lola miała twarz aniołka i diabelski
charakter. Kręcone włosy, duże błękitne oczy w oprawie długich rzęs, mały zadarty nosek i
pulchne różowe usteczka sprawiały, że wyglądała jak bezbronny jelonek Bambi albo
porcelanowa wiktoriańska lalka. Jednak w jej zachowaniu trudno by się dopatrywać
chociażby śladu wiktoriańskiej moralności.
Lola z sobie tylko znanych powodów zwykle udawała głupszą niż była w
rzeczywistości. Poza tym była leniwa, wulgarna i zdaniem Julii ogromnie irytująca. Siostra
była jednym z głównych powodów, dla których Julia w wieku dwudziestu jeden lat opuściła
dom rodzinny, by zacząć własne życie. Teraz była pewna, jak nigdy dotąd, że była to decyzja
nad wyraz słuszna.
Na widok siostry poczuła się jeszcze gorzej. Natomiast Lola zaszczebiotała milutko:
 Wreszcie jesteś! Wyglądasz okropnie.
 Niedobrze mi  wymamrotała Julia i pobiegła do łazienki, gdzie zwróciła do ustępu
zawartość żołądka. W podobny sposób spędziła następne pół godziny. Powrotu do zdrowia
nie ułatwiała jej siostra, która stała nad nią, cały czas coś opowiadając.
Gdy Julia wreszcie uznała, że żołądek na chwilę się uspokoił, przestała obejmować
muszlę klozetową, wstała, umyła zęby i powlokła się do pokoju. Tam rzuciła się na łóżko i z
trudem wydusiła z siebie:
 Co ty tu, kurwa mać, robisz?
 Uroczo mnie witasz, Julciu  powiedziała Lola, siadając obok niej.  Mama
powiedziała, żebym poszukała sobie pracy, więc przyjechałam do ciebie.
 Co to za praca? Zawracanie mi głowy?
 Nie, skąd, kochana. Przyjechałam, żeby ci pomóc w śledztwie. Będzie wyśmienita
zabawa! Każdy detektyw ma brata, w tym wypadku siostrę. Będę jak Mycroft Holmes 
pisnęła Lola z radością.
 Zupełnie go nie przypominasz.
 Jak to? Jestem leniwa i dużo przesiaduję w klubach. I chyba ostatnio zaczynam
niestety tyć  zakończyła ze smutkiem, po czym kontynuowała wesoło:  Tata dał mi forsę na
bilet i hotel. To znaczy to chyba nie jest hotel, tylko karczma, czy coś w tym stylu.
Julia pomyślała niezbyt ciepło o swych beztroskich rodzicach, którzy wysyłają drugą
córkę w miejsce, gdzie zdarzyło się morderstwo z kosą.
 Ale co ci jest, Julciu?
 Mam grypę.
 Och, mam nadzieję, że się nie zarażę.
 Co z Rodriguezem?
 Tomeczek kochany będzie go odwiedzał. Obawiam się, że ten pedał urządzi sobie
przy okazji w twoim domu miejsce schadzek, więc zmień pościel jak wrócisz. Och, Julciu,
jakiego on poderwał zajebistego kolesia. Uważam, że to nad wyraz niesprawiedliwe. Każdy
przystojny koleś okazuje się w końcu gejem. Nienawidzę Tomka! Ciebie zresztą też, ty
dziweczko! Widziałam cię w telewizji. I tych twoich przystojniaczków, paskudo. Co jeden to
lepszy!
 Który? Inspektor czy doktor?
 Chora, a jednak żartuje! Bergen jest zajebisty.
 Przestań, bo znowu zacznę rzygać.
 Taki bezwzględny i amoralny. Uwielbiam zepsutych facetów! Ale sierżant jest
jeszcze lepszy. Taki opanowany, chłodny i milczący. Wyobrażam sobie, jak cię bierze...
 Nie wyobrażaj sobie mnie, bardzo cię proszę  przerwała jej Julia ostro.
 O, jaka świętoszka! Ale ja cię znam. Oczywiście nienawidzę pyt. Kto lubi? Ale taki
mroczny i seksowny policjant jest zajebisty. Jak go nie chcesz, to go chętnie zarekwiruję.
 Uważaj, bo się rozczarujesz.
 Trochę brak mu ogłady. To fakt. Ale to nawet lepiej. Wyobrażam sobie, jak
przyprowadzam takiego nieokrzesanego prostaka do tego mieszkania-mauzoleum ciotki
Matyldy na Salwatorze. Myślę, że spadłaby z fotela na swoje tłuste, arystokratyczne dupsko!
 i Lola zaniosła się perlistym śmiechem.
Julia jęcząc bezradnie zwinęła się w kłębek. Lola nachyliła się nad nią.
 Julciu, kochana moja, mogę pojechać na komisariat? Twoim rowerem, słyszałam, że
masz? Mogę? Skoro on ci się nie podoba, to ja się nim zajmę, co ty na to, kochana
siostrzyczko?
 Rób, co chcesz  wymruczała Julia niewyraznie, gdyż głowę przykryła sobie
poduszką.  Jedz gdzie chcesz i zaliczaj kogo chcesz, tylko zostaw mnie w spokoju.
Lola podskoczyła na równe nogi i pisnęła z radości:
 Tylko założę coś bardziej sexy. W tej bluzce moje cycki nie prezentują się najlepiej.
Julia obojętnie nasłuchiwała odgłosów gwałtownych poszukiwań w jej własnej szafie.
Lola kopała w niej niczym podniecony terier, mrucząc równocześnie do siebie. Widocznie
poszukiwania zostały zwieńczone sukcesem, bo nagle wydała z siebie okrzyk tryumfu. Po
chwili powiedziała:
 No, to jestem gotowa. Pa, Julciu, odpoczywaj sobie, przyniosę ci coś pysznego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •