[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dobrze, a widok śniadania bardzo ją ożywił. - Najwyższy czas się zbudzić. Pewnie jest
pózno?
- Prawie południe - odparła służąca. - Lord Lanchester zapowiedział, że za godzinę
przyjedzie doktor, a pani ma na niego poczekać i nie wstawać z łóżka.
- Wizyta doktora wydaje mi się zbędna. Skoro jednak milord tak sobie życzy, to go
usłucham.
Uśmiechnęła się pod nosem. Po ostatniej nocy pozbyła się wątpliwości, poczuła się
kochana i pożądana.
R
L
T
- Czy goście odjechali, Lily?
- Nie, milady. Większość osób została. Bardzo się o panią niepokoją i chcą się
upewnić, że pani wraca do zdrowia.
- Rozumiem, że cały dom wie, co zaszło?
- Tak, milady. Ten podły człowiek próbował panią skrzywdzić. Na szczęście, ksią-
żę Avonlea zastrzelił go.
- Mam nadzieję, że z tego powodu nie będzie miał kłopotów.
- Na pewno nie, milady. Jak można byłoby uważać, że zle postąpił? Słyszałam pa-
na Crawforda, który mówił, że gdyby nawet książę został pociągnięty do odpowiedzial-
ności, żaden sąd w tym kraju nie wydałby na niego wyroku. Z pewnością księcia nie we-
zwą przed oblicze sprawiedliwości.
Mariah skinęła głową. Wiedziała, że Andrew poprosił księcia, aby podczas ślubu
odgrywał rolę pierwszego drużby i zaprowadzić ją do ołtarza. Angela, córka Lucindy, i
dwie kuzynki z Avonlea miały być druhnami. Podczas gdy Mariah jadła śniadanie, słu-
żąca sprzątnęła pokój i zapytała ją, jaką suknię przygotować. Po wypiciu czekolady i po-
sileniu się bułeczkami Mariah zajęła się czytaniem bilecików, które przyniesiono jej
wraz ze śniadaniem.
Wszyscy byli oburzeni napaścią. Mariah uświadomiła sobie, że do tej pory nie
zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo jest lubiana.
Lekarz przyjechał niedługo po tym, jak Mariah umyła się i ubrała w ładny szlafro-
czek. Patrzył jej w oczy i kazał wodzić wzrokiem za jego palcem. Obejrzał ranę na skro-
ni, a gdy uznał, że jest powierzchowna, oznajmił, że nic złego się nie stało.
- Miała pani szczęście, lady Fanshawe. Taki upadek mógł spowodować dużo gor-
sze obrażenia.
- To prawda - przyznała Mariah. - Prawdę mówiąc, wydaje mi się, że jestem naj-
szczęśliwszą kobietą na świecie. Rozumiem, że nic nie stoi na przeszkodzie, żebym wsta-
ła.
- W najbliższym czasie powinna pani się bardziej oszczędzać. W razie gdyby zda-
rzały się bóle głowy, proszę po mnie posłać, ale mam nadzieję, że to nie będzie koniecz-
ne. Wydaje mi się pani całkiem zdrowa.
R
L
T
Mariah podziękowała lekarzowi za wizytę, wstała i włożyła suknię, którą przygo-
towała jej służąca. Wyjrzała zza parawanu, gdy usłyszała, że ktoś wszedł do pokoju, i
ujrzała narzeczonego.
- Możesz mi pomóc w zapinaniu haftek? - zwróciła się do niego. - Nie mogę dosię-
gnąć tych pośrodku.
- Naturalnie, kochanie, dla mnie to głupstwo.
- Podejrzewam, że masz wprawę. Tyle dam się tobą interesowało, mój kochany...
Uniósł brwi.
- Cieszę się, że wypadek nie zmienił cię ani na jotę, kochanie. Wciąż jesteś moją
przekorną Mariah.
- Chciałbyś, żeby było inaczej?
- Nie chcę, żebyś się zmieniła. - Pocałował ją w plecy, czym wywołał śmiech Ma-
riah, bo połaskotał ją jego oddech. - Już cię poznałem, kochanie, i wiem, że chcę cię wła-
śnie taką, jaka jesteś.
- Jestem bardzo szczęśliwa. - Mariah odwróciła się i podsunęła usta do pocałunku.
- Doktor mówi, że nic mi się nie stało, więc nie musisz widzieć we mnie porcelanowej
lalki.
- Ciekaw jestem, do czego mnie namawiasz, rozpustnico. - Andrew pochylił głowę,
by skorzystać z zaproszenia do pocałunku, a gdy wreszcie dobiegł końca, dodał: - Rozu-
miesz chyba, że wszyscy wiedzą, gdzie spędziłem ostatnią noc. Obawiam się, że twoja
reputacja jest nie do uratowania, kochanie.
Głaskał ją czule po nagich plecach, co wydawało jej się niezwykle przyjemne.
- Dostałam mnóstwo bilecików. Najwyrazniej nikogo to nie obchodzi. - Uśmiech-
nęła się przekornie, po czym stwierdziła: - Może pózniej niektórzy policzą, ile miesięcy
po ślubie urodziło się nasze dziecko, ale mnie to nie interesuje.
- Mnie też. Wkrótce będziemy małżeństwem.
Mariah skinęła głową i nagle się zasępiła. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •