[ Pobierz całość w formacie PDF ]

hrsferycznych tonów.
- Proszę natychmiast opuścićmój dom!
Agnieszka pokaże panu drogę.
58 i
Drogę znam" miał już odpowiedzieć, ale się powstrzymał.
Doelowy przyszła mupewna myśl.
W przedpokoju zwrócił się do dziewczyny, pokazał palcem na usta.
- Ktoś tu przede mną był?
- zapytał samymruchem warg.
Agnieszka stała kilka sekund jak skamieniała, a potem powoli skinęła
głową.
- Jeden wysoki i gruby, drugi mały i chudy?
Potwierdziła.
- Po ich wyjściudoktor był bardzo zdenerwowany?
Tym razem nie zdążyła zareagować.
W progu pokoju stanął Ramiszewski.
- Jeszcze pan tu jest?
Proszę dać dziewczynie spokój.
Ona nicniewie.
- A co powinna wiedzieć?
- spytał bezczelnie.
-Kto pana tak nastraszył?
- Do widzenia.
Wyszedł przed dom.
Ledwiezszedłze schodków, pojawiły siędwie znajome sylwetki.
- Pan pozwoli znami.
Pokójprzesłuchań był miejscem ponurym, sprawiał
wrażeniezaniedbanegoi nigdy nie sprzątanego.
Wysoki grubas stał mu nadgłową, dysząc ze złości.
Po ostatnim zdaniuwygłoszonym przezWrońskiego, miał ochotę złamać
mukark.
A komisarz ciągnął niezrażony:
Metody macie sprytne jak z filmu szpiegowskiego.
Po cholerę zasadziliście sięna mnie zamiast normalniewezwać do
Wrocławiaw godzinach urzędowania?
Marnujecie czas mój i swój.
Flip był bardziej opanowany od kolegi.
Uśmiechnął się uprzejmie.
- Uznaliśmy, żetak będzie lepiej.
A teraz powie nampan, kochany, gdzie jest chusteczka.
Ma pan ją przy sobie?
Odbiłowamz tą chustką?
59.
- Nam?
To pan ukrył dowód.
Mychcemy tylko się
dowiedziećdlaczego.
Wroński parsknął śmiechem.
- Chce wam się urządzać ten cały cyrk?
- spoważniał.
-Wam wcale nie chodzi o chustkę, chłopaki.
- Nie?
- tym razem włączył się Flap.
-A o co?
- Chcecie mnie po prostu przestraszyć.
Po to teszykany.
- Nie odwracaj kota ogonem.
Gdzie chustka?
- O czymś pan zapomina - odparł lodowatym tonem
Wroński,Olbrzym uniósł pytająco brwi.
- Zapomina pan o odpowiedniej formie, kiedy się do mnie zwraca.
Jeśli tak to będzie wyglądało, nie usłyszycie ode mnie więcej ani słowa.
A chustkiposzukajcie sobie w mojejdupie.
Tylko nie za głęboko, bo jestem zdecydowanie heteroseksualny.
- Kurwa - niewytrzymałFlap.
- Wez mnie trzymaj, Janusz, bomu dam w ryj!
- Uspokój się!
Co cię napadło?
- Ten typek tak na mnie działa!
-Idz się przewietrzyć.
Samz nim pogadam.
King Kongwyszedł.
Flip milczał dłuższą chwilę.
- To jak będzie?
-Nijak.
Ale chciałbym wiedzieć, co jest naprawdę grane.
Niechmnie szlag trafi, jeżeli chodzi wamo jakąś nieszczęsną chusteczkę.
Może jeszcze wczoraj.
Alena pewnonie teraz.
- Skąd taki wniosek?
-Stąd, że jesteście jużpo godzinach.
I uważam, że o tymprzesłuchaniu nie wie żaden wasz przełożony.
Albo jesteścienadgorliwi,albo.
- No?
- wewnętrzny uniósł brwi - Alboco?
- Albo pracujecie dla kogośna boku.
-Dla kogo według ciebie.
przepraszam, pana?
- Daruj sobie, człowieku - mruknął zniechęcią Michał.
- Możesz mi mówić po imieniu.
Nie wadzi mi.
Ja tylko lubię wkurzać tam'tego.
60
- Zauważyłem.
A on musi cię nie cierpieć od pierwszego wejrzenia, bo normalnie jest
bardziejopanowany.
No to dla kogomamyniby pracować?
- Nie wiem - Wroński rozłożył ręce.
- Narazienie wiem.
- I nigdy sięnie dowiesz.
Mywykonujemy tylko polecenianaszych szefów.
- I nie chodziwam o żadną zasmarkaną chustkę.
- To prawda.
Teraz już nie -rzucił na stół szarą kopertę.
- Masznasza idiotów?
- Co to jest?
-Przesyłka do Warszawy, którą dzisiaj przejęliśmy.
Wiesz, cojest w środku?
To, rzecz jasna, retoryczne pytanie.
Pewnie, że wiesz,bo sam ją kazałeś wysłać.
Myślałeś, że jak wyręczyszsię kumplem towystarczy?
Wroński wziąłkopertę do ręki.
Nawet jeszcze nieostemplowana.
- Jesteście sprytniejsi niż przypuszczałem - mruknął.
-Nie rozumiem dwóch rzeczy - odezwał się po chwili milczeniaFlip.
- Dlaczego zaadresowałeś jądo tej prywatnej kliniki?
Znasztam kogoś, kto mógłwykonać analizy?
- Chyba zdaje pan sobie sprawę, że tego się ode mnie nie dowiecie.
-Wiem.
A druga sprawa.
Po jakącholerę zawinąłeś w chustkęzwykły kawałek szkolnej kredy?
Zupełnie tego nie rozumiem.
Przecież ani jedno,ani drugie nie pochodziz miejsca, w którym
znalezionozwłoki.
No to macie o czym myśleć.
Ale dobrze,jak chcesz, powiem ci.
Postanowiłem wam zrobićkawał.
Skoroście tak szukali tego kawałkaMateriału, to gomacie.
W prezencie.
- Nie kupuję tego.
Ale ja nic nie sprzedaję.
Myślę,że zrobiłeś podpuchę.
A to, czego szukamy gdzieś zadołowałeś.
Jesteś sprytniejszyniż sądziłem.
Jestem sprytniejszy niżsam sądziłem, pomyślałMichał.
A wy głupsi niż przypuszczałem.
Albo udajecie.
Zaćwierkała komórka.
Flip sięgnął do kieszeni.
61.
- Tak, rozumiem - powiedział służbistym tonem; - Natychmiast,panie
inspektorze.
Już, w tej chwili.
Spojrzał zimnym wzrokiem na Wrońskiego.
- Twój superwizor, MarekBaliński, interweniował u naszegoszefa.
Nie wiem, skąd się dowiedział, że cię chwyciliśmy, ale
załatwiłnatychmiastowe zwolnienie.
Możesz iść.
Ale pamiętaj.
- Daruj pan sobie tę drętwą gadkę.
Wiem, co usłyszę.
Będziecie śledzić każdy mój krok, a każda moja rozmowazostanie
podsłuchana i nagrana, jak dzisiaj rano z doktorem.
Za cholerę nie wiem tylko, dlaczego,
- Nie węsz za dużo to damy ci spokój.
-Prowadzę sprawę morderstwa.
- A prowadz, robaczku.
Tylko się tak nie wczuwaj!
Sam dzisiajpowiedziałeś, że kto mniej wie, lepiej śpi.
Tak, proszę pana komisarza.
To święte słowa.
Kto mniejwie, lepiej śpi.
' - Obudz się - szturchnął Magdę.
Z trudemotworzyła oczy.
-Noobudz się.
Zrobiłaś, o co prosiłem?
- Zwariowałeś?
- mruknęła odwracając sięna drugi bok.
-Wiesz, która godzina?
- Cholera, wiem!
Ale to bardzo ważne!
Usiadłana łóżku trąc oczy.
Miała ochotę wypomnieć mu, że całą noc gdzieś przebalował, że pewnie
dogadzałsobie z kochanką, alenawidokwyrazu twarzy męża, dała spokój.
Tak wzburzonego nie widziała go od bardzo dawna.
Nigdy chyba.
Nawetwtedy, kiedy dawała mu bardzo ostro popalić.
- Byłaś w Twardogórze?
-No co się głupio pytasz?
Pewnie, że byłam.
Przecież nie mam urlopu.
- Zrobiłaś, oco prosiłem?
-Zrobiłam!
Hanka byłazdziwiona, ale napewno.
- Dobrze.
Przepraszam, że cię obudziłem.
Ale jak pomyślałem sobie, że mogłaś zapomnieć.
62
- Janigdy niczego nie zapominam!
I jak się podejmę jakiejś sprawy to ją załatwiam.
Nawetjeśli jest taka kretyńska.
- Okej.
Idz spać.
Dopiero trzecianad ranem.
A ty gdzie byłeś?
Pewnie u.
- Daj spokój!
Pół nocy spędziłemw bardzo nieprzyjemnym miejscu.
Niechciałabyś się tam znalezć.
Idz już spać.
- A ty gdzie?
- spytała widząc,że mąż kieruje się do wyjścia.
- Załatwićcoś.
-O tej porze?
- O tej porze.
Sąrzeczy, które czekać nie mogą.
Myśl sobie, cochcesz -powiedział szybko, bo Magda otwierała już usta,
żeby wylaćkolejny potokwyrzekań.
- Ale nie wyobrażaszsobie chyba,że o tejporze kochanka czeka namnie
wpełnym rynsztunku.
Rąbnąłna oślep, kiedy tylko drzwi sięuchyliły na
dostatecznąszerokość.
Trafił prosto w szczękę.
Uderzenie zabrzmiało głucho,tylko zęby zadzwoniły o siebie.
Na filmach do ciosu pięścią dołączasię
efekt dzwiękowy, najczęściej brzmiący jak wystrzał.
W życiu jestto tylko zwykły odgłos, nic specjalnego.
Najbardziej przypomina uderzenie pięścią w ścianę.
Jerzy zatoczył się.
Wroński wskoczył do mieszkania, zatrzasnąłdrzwi, a potem wyciął
zaskoczonego mężczyznę w żołądek.
Kiedy ten sięskulił, uderzyłłokciem w kark.
Po takiej dawce tylko bohater kopanego obrazu madę in Hongkong może
się jeszcze sprawniePoruszać.
Wprawdziezaatakowany mężczyzna poderwał się rozpaczliwie,
próbowałtrafić Michała w krocze, ale ten tylko się odsunął.
Jerzy padł ciężko napodłogę, krwawiąc zrozciętej głęboko wargi i
rozbitego przy upadku nosa.
Za co? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •