[ Pobierz całość w formacie PDF ]

je i znów zamknąć. Za kilka godzin tłumy ponownie ruszą do gry. Alex, St. Clair i L n czekali w
pustym klubie nocnym i denerwowali się coraz bardziej.
Dla niepoznaki robili to samo co wszyscy żołnierze od zarania dziejów. Psioczyli na swój los i
zastanawiali się, co jeszcze głupiego wymyślą dla nich w sztabie.
- Nie, żebym narzekała - mówiła St. Clair. - Interesy idą cacy, robimy Tahnijczykom wodę z
mózgu i bardzo dobrze. Ale ja lubię konkrety.
- Zwięte słowa - wyrwało się L n.
St. Clair spojrzała na przyjaciółkę pytająco, ale futrzasta zrobiła nader niewinną minkę.
- No to o co chodzi? - zagadnął Alex.
- Mam wrażenie, że do niczego w ten sposób nie dojdziemy. Rujnujemy ich walutę. Zwietnie i
pożytecznie. Produkcja spada, podobnie jak morale. Wykradamy sekrety na kopy i w ogóle dajemy
im popalić. Tak być powinno.
- Nie wiem, do czego zmierzasz - stwierdziła L n. - Czego jeszcze chcesz?
- %7łeby jęknęli - wyjaśniła St. Clair. - Bo co ta za frajda, gdy nie słychać, jak bardzo boli?
- Zgoda - mruknął Alex i postukał w blat. - Zwietnie cię rozumiem.
- Naprawdę? - spytała niczego nie podejrzewająca L n. Zostało w niej jeszcze trochę z dawnej
niewinności.
Alex mądrze pokiwał głową.
- To problem znany o lat - powiedział. - Jak bardzo boli... Właśnie. Stara choroba i opowieść
niemal z pradziejów, dzieweczko. Kilgour zaraz ci wszystko wyjaśni.
Alex rozsiadł się wygodnie i spojrzał na obie słuchaczki. St. Clair czuła pismo nosem.
- Pewien mój przodek błąkał się kiedyś całe miesiące po śnieżnych pustkowiach. Dawno,
jeszcze na Ziemi. Aż któregoś dnia dotarł do miasta. Wioski właściwie. Wieśniacy myśleli z
początku, że to niedzwiedz do nich zawitał, ale nie. Mój antenat wyjaśnił prostaczkom, że szuka
dentysty. No to powiedzieli, że jest dyplomowany felczer. Przodek poszedł do medyka, siadł w
fotelu. Dentysta zajrzał w mu zęby i orzekł, że trzeba rwać. Ale nie miał znieczulenia. Mój
pradziad nie przejął się. I kazał usuwać. Wiele było jęków i zgrzytów. Dentystę oblały poty,
praszczur też spocił się jak ruda mysz, ale w końcu ząb puścił. Dentysta spytał wtedy:  Chyba w
życiu jeszcze pana tak nie bolało? Ale mój przodek zaprzeczył.  To pryszcz , stwierdził.
Wyrwiząb zdumiał się A co może być gorszego? No to usłyszał, jak wy słyszycie:  Kiedyś
zdarzyło się, że miałem sraczkę. Raz pogoniło mnie tak paskudnie, że nie zdążyłem do wychodka
na tyłach domu i przykucnąłem w zaspie, zaraz za drzwiami. Ale zapomniałem, że niedawno
czyściłem tam paści na niedzwiedzie. No i zostawiłem je w śniegu. Przypomniałem sobie o tym
dopiero wtedy, gdy szczęki jednej zatrzasnęły mi się na jajach .  Wielki boże , zakrzyknął
dentysta.  Racja, nie ma bólu, który mógłby się z tym równać . Przodek na to, że niezupełnie, bo
naprawdę zabolało wówczas, gdy się łańcuch skończył...
Zapadła martwa cisza, jak zwykle po dowcipach Kilgoura. Tyle tylko, że jedynie St. Clair
milczała do końca. L n tarzała się po dywanie ze śmiechu.
- Nie rozumiem - stwierdziła obojętnie St. Clair.
- Jak to? - wyharczała L n. - Czemu? To proste... - Spróbowała się nieco opanować. - Bo
widzisz, paści na niedzwiedzie są na długim łańcuchu...
- To wiem - stwierdziła niepewnie St. Clair.
- ... jeden koniec takiego łańcucha mocuje się do czegoś w ziemi, a na drugim... no, a na
drugim jest pułapka na niedzwiedzia. I kiedy szczęki się zatrzasnęły, ścisnęły mosznę tego tam
przodka Alexa... - Znów zaniosła się śmiechem. St. Clair wlepiła oczy w przyjaciółkę i nadal
niczego nie pojmowała. Kilgour też patrzył na futrzastą, tyle że z zachwytem. - No ale nie to
zabolało najbardziej - podjęła L n. - Dopiero gdy czcigodny antenat chciał odejść a łańcuch się
napiął...
- Dobra starczy! - jęknęła St. Clair. - Błagam!
Alex wstał, obszedł stół i czule poklepał L n po ramieniu. Oto wreszcie znalazł bratnią duszę.
- Znasz więcej takich kawałków? - spytała z nadzieją  Kotka .
- Parę się znajdzie, dziecino. Na przykład o pasiastych wężach. Znasz?
- Nie, chyba nie. Czemu wcześniej...
- Tylko nie to! - ryknął od drzwi Sten. - Słowo, a odeślę cię do Koldyeze. Prosto do karceru. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •