[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nych kieszeni. Lewe zamówienia, lewe faktury, fikcyjne zlecenia dawane firmom
rodziny i znajomych, wreszcie wypłacane im często horrendalne honoraria. Dla-
tego jak najszybciej musimy sprywatyzować, co się da, tak szybko, jak się da,
oczywiście za najlepszą cenę, za jaką się da.
O tym, jak mocne, niemal wszechmocne jest państwo, może się przekonać
każdy, kto chce założyć firmę. W Ameryce może to zrobić nawet ktoś, kto jest
tam nielegalnie. U nas założenie firmy, a więc tworzenie miejsc pracy, a więc
dostarczanie państwu pieniędzy z podatków, jest traktowane, jakby było nie pra-
wem, lecz przywilejem. Kraj uprzywilejowanych  zebranie wszystkich papie-
rów i pieczątek zajmuje przynajmniej miesiąc. Ale nie ma co narzekać. Mogłoby
być gorzej. Na takiej Białorusi stolarz zakładający legalną firmę musi zebrać pod-
pisy siedemdziesięciu urzędników. Trwa to jakieś pół roku. Reguła jest prosta.
Im większa uznaniowość, tym większa korupcja, tu, w Polsce, jest tak samo jak
na Białorusi. Obywatelowi nie może się przecież przewrócić w głowie. A jak za-
łożył firmę, to niech sobie nie myśli, że będzie już z górki. Nic takiego. Ktoś
i coś musi przecież uzasadnić istnienie setek tysięcy urzędników. Według raportu
Banku Zwiatowego na wizyty w urzędach i rozliczanie się z fiskusem oraz obro-
nę przed rozmaitymi kontrolami przedsiębiorcy poświęcają w Polsce trzydzieści
osiem dni w roku. Krótko mówiąc, grubo ponad dziesięć procent swojego czasu
tracą na robotę papierkową. Na coś takiego może sobie pozwolić tylko bardzo bo-
gate państwo. Tym, którzy chcą coś zrobić, rzuca się więc kłody pod nogi, i to
w tym samym czasie, gdy błyskawicznie rośnie liczba ludzi na garnuszku pań-
stwa. Efekt  coraz mniej ludzi w coraz trudniejszych warunkach pracuje na
coraz więcej ludzi. Bo ludzie płacą składki, jakie płacą, a świadczenia biorą coraz
dłużej i częściej, bo jest wyż demograficzny i bezrobocie, bo masa ludzi ma renty
inwalidzkie załatwione na lewo. Pomoc, którą w normalnym państwie powinni
dostawać biedni i chorzy, u nas bardzo często dostają chorzy, ale bogaci, biedni,
ale zdrowi, a nawet bogaci i zdrowi. Jednocześnie mamy najniższe procentowo
87
w Europie wydatki na oświatę, a bez pieniędzy na ich zwiększenie cywilizacyjnie
nigdy nie zrobimy wielkiego skoku.
Wydatki, których nikt nie ma odwagi ciąć, i decyzje, których nikt nie ma od-
wagi podjąć. Niesprawne i wszechwładne państwo. Wszechobecna korupcja. Dla-
czego ktoś utrzymuje taki system? Bo jest on niezbędny, by móc realizować za-
sadę TKM. Jakby wszystko było postawione na nogi, to pieniądze nie mogłyby
wyciekać bokiem, a w każdym razie byłoby to o wiele trudniejsze, niż jest teraz.
Wielu musiałoby dojść do wniosku, że nie ma sensu zostawać politykiem. A tak,
czyta człowiek imponujące oświadczenia majątkowe ludzi, którzy z ministerial-
nych pensji i poselskich diet budują piękne domy i kupują wielkie działki. Władza
się sama wyżywi, można by powiedzieć, parafrazując Urbana. Wystarczy utrzy-
mać system, w którym najważniejsze są  więzi nieformalne . Stworzenie określo-
nego systemu musiało dać określone efekty. I dało. Rezultat jest oczywisty. Tysią-
ce, dziesiątki tysięcy urzędników dbających głównie o interes swój i swej partii.
Niejasne, a w zasadzie jasne reguły gry. O tak funkcjonującym państwie pisał już
Monteskiusz, przekonując, że  w takim państwie władza jest zawsze chwiejna od
najniższego urzędnika do samego centrum. Jeśli wola rządzącego zastępuje pra-
wo, to nawet gdy rządy sprawuje mądry człowiek, czym ma się kierować jego
podwładny? On też będzie się kierował swą własną wolą . I kieruje się. Według
Transparency International w rankingu poziomu korupcji Polska jest coraz wyżej.
Przed nami wciąż są Rumunia, Ukraina i Rosja, ale może i je prześcigniemy. We-
dług Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju co trzecia firma płaci w Polsce
łapówki, by uzyskać ulgę podatkową albo odroczenie spłaty długu.
Już ponad dziesięć lat trwa u nas zacieranie różnic między tym, co państwowe,
a tym, co publiczne, tym, co prywatne, a tym, co partyjne. Zamiast budowy praw-
dziwej gospodarki rynkowej, w której wszyscy mają równy start i równe szansę
na sukces, mamy budowanie kapitalizmu politycznego, rozkład państwa i rozkra-
danie Polski. Mamy wielkich oligarchów, najczęściej jak pijawki przyssanych do
państwowego majątku, na którym żerują. Czy naprawdę nie może się bez nich
odbyć żadna wielka prywatyzacja? Naprawdę prawo trzeba tworzyć już nawet nie
pod ich wpływem, ale wprost pod nich? Może tak. Skądś musi się wziąć kasa na
następną kampanię wyborczą, kasa musi wypływać bokiem, zostało się przecież
politykiem, a nie frajerem. Przy tak funkcjonującym państwie będziemy w Euro-
pie skazani na oślą ławkę. Instytucje europejskie wymuszą jakieś zmiany, ale tego,
co najważniejsze, nie zrobią za nas. W końcu siła Polski jest w naszym interesie,
a nie w ich interesie.
88
PODZIAAY WAADZ
Prezydent Kwaśniewski zapowiada, że być może po zakończeniu kadencji
wezmie się do pracy nad zmianami w konstytucji. Wątpliwe, czy da się je ła-
two przeforsować. Ale zmiany są niezbędne. Powinny się zacząć od zapisów do-
tyczących władzy wykonawczej, prezydenta w szczególności. Nasza konstytucja
wygląda tak, jakbyśmy zerkali to na Amerykę, to na Wielką Brytanię i Niemcy
i w efekcie usiedli okrakiem. Mamy system ni to prezydencki, ni to kanclerski.
Prezydent sam z siebie może głównie podpisywać nominacje profesorskie albo
sędziowskie, może też rządowi tak wsadzić kij w szprychy, że rządowy rower nie
pojedzie. Premier ma bardzo mocną pozycję i widać, jak trudno go usunąć, ale
w każdej chwili może zostać zakładnikiem woli prezydenta. Z Aleksandrem Kwa-
śniewskim dało się pracować i ekipie Oleksego (króciutko), i ekipie Cimoszewi-
cza, i ekipie Buzka, i ekipie Millera. Czasem prezydent wetował ustawy, których
wetować nie powinien (obniżka podatku dochodowego), czasem podpisywał te,
które powinien zawetować (pogarszająca system wyborczy bardziej proporcjonal-
na ordynacja), ale w sumie współpraca była  jak na pułapki takiego systemu 
bezszelestna. Tylko że za chwilę prezydentem może być ktoś inny i możemy mieć
takie cohabitation, że kamień na kamieniu nie zostanie. We Francji Jacques Chi-
rac dobrze współpracuje z premierem Raffarinem, ale gdy premierem był Lionel
Jospin, masa energii obu panów szła na nieustanne wojny podjazdowe. Było już
tak zle, że francuski system sami Francuzi uznali za dysfunkcjonalny. Ogłaszano
już nawet pogrzeb V Republiki. Jeśli przeżyła, to wyłącznie dlatego, że prawica
wygrała wybory i prezydenckie, i parlamentarne. W 2005 roku prawdopodobnie
będziemy mieli w Polsce wybory prezydenckie i parlamentarne. I już na hory- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •