[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Coś między wami zaszło? - Michael przestał wreszcie
żartować. "
- Nic.
- Więc czemu wyglądasz, jakby za chwilę serce miało ci
pęknąć? Dlaczego pozwoliłaś, żeby to zaszło tak daleko?
Zamrugała gwałtownie, próbując powstrzymać łzy.
- Bo jestem głupia.
- Przykro mi, że tak cierpisz. Chciałbym ci pomóc.
- Ostrzegałeś mnie. Mama również. Wyznam mu prawdę,
jak tylko bÄ™dziemy sami. Wczoraj już zaczęłam, lecz prze­
szkodził nam Leon. Miałam to zrobić dziś wieczorem, ale jak
widzisz, znowu muszÄ™ odwlec rozmowÄ™.
- yle się złożyło, że wyjeżdżam na tę wycieczkę. Poga-
damy jutro, jak wrócę. Zarezerwuj sobie czas.
Jednak Michael nie wróciÅ‚ nazajutrz. Uczestnicy wyciecz­
ki postanowili przedłużyć pobyt o jeden dzień. Alex, która
w tym czasie zajmowała się Merliną, musiała kolejny raz
przełożyć rozmowę z Dimitriosem.
Po miesiącach, które spędzała niemal bez przerwy w jego
towarzystwie, te dni, kiedy go w ogóle nie widywała, wydały
jej się najdłuższe i najbardziej samotne w jej życiu. Dimitrios
ze Stavrosem chodzili na lunche i kolacje z wpływowymi
osobistościami życia publicznego, a Alex w towarzystwie
Merliny odwiedzała pawilony targowe.
W piątek póznym popołudniem chłopcy wreszcie wrócili
z wycieczki. Alex wezwała taksówkę i udała się do willi,
gdzie powinna przygotować siÄ™ do ostatniej uroczystej kola­
cji z przedstawicielami greckiego rzÄ…du. Na sobotÄ™ przewi­
dziano zamknięcie targów.
Wcześniej tego dnia Dimitrios dał jej jasno do zrozumienia,
WESELE U STÓP OLIMPU 129
że tym razem życzy sobie, aby również uczestniczyÅ‚a w przy­
jęciu. Nie ulegało wątpliwości, że chciał, aby wreszcie zostali
sami i mogli dokończyć przerwaną kilka dni temu rozmowę.
Alex z przerażeniem myÅ›laÅ‚a o nieuniknionych konse­
kwencjach swoich wyznań. Pocieszało ją jedynie to, że nim
cały jej świat legnie w gruzach, zdoła wypełnić wszystkie
zawodowe zobowiÄ…zania.
Od Serildy, która przyszÅ‚a do pokoju z herbatÄ…, dowie­
działa się, że w domu nie ma żywej duszy, nawet Ananke.
Dimitrios miał przyjechać za godzinę. Wypiła gorącą, słodką
herbatę, po czym weszła pod prysznic. Musiała się spieszyć,
by przed wpół do siódmej wysuszyć włosy i przebrać się
w ten obrzydliwy szarobury kostium.
OwiniÄ™ta miÄ™kkim rÄ™cznikiem, z mokrymi wÅ‚osami, wró­
ciła do sypialni po czystą bieliznę i stanęła jak wryta.
Spod zamkniÄ™tych drzwi patrzyÅ‚ na niÄ… ciemny, tÄ™gi męż­
czyzna w niebieskim garniturze. Giorgio.
Zmierzył ją obleśnym spojrzeniem. Nerwowo zacisnęła
dłonie na ręczniku.
- A więc miałem rację. To mała seksowna Hamiltonów-
na, tyle że bardziej dojrzała.
Przerażona, że koszmar wrócił, rzuciła się do łazienki.
Giorgio jednak ruszyÅ‚ za niÄ… i przytrzymaÅ‚ drzwi, nim zdÄ…­
żyła je zamknąć. Stanął w progu, blokując przejście.
Był niższy i mniej zwinny niż Dimitrios, jednak na tyle
silny, że na pewno nie dałaby mu rady.
- Ty natomiast pozostałeś małym, chorym facetem, który
nigdy w życiu nie dorośnie swojemu kuzynowi do pięt!
Z twarzy Giorgia zniknął uśmiech.
- Sprytna jesteś. Już dawno to wiedziałem. Po raz pierw-
130 REBECCA WINTERS
szy w życiu mój świętoszkowaty kuzynek jest zadurzony.
Należy ci się złoty medal.
- Wynoś się! - wrzasnęła.
- Ani mi się śni.
- I co zamierzasz? Dokończysz to, co próbowałeś zrobić
dziewięć lat temu?
Wzruszył ramionami.
- Gdybym był pijany, może nawet dałbym się skusić.
Niestety, zmuszony byłem rzucić picie. Myślę, że po prostu
poczekamy tu razem na Dimitriosa.
Zacisnęła zęby.
- Czego ty chcesz?
- Zobaczyć jego minę, kiedy się dowie, że jego mała
niewinna asystentka, którą tak bohatersko wyrwał z moich
szponów, jest zwykłą wyrachowaną dziwką, która pewnego
letniego wieczoru próbowała mnie oczarować swym nad
wiek dojrzałym ciałem. Sama się wtedy prosiłaś o kłopoty.
Wówczas nie chciaÅ‚ mi uwierzyć, ale teraz... To bÄ™dzie Å›wiet­
ny żart. Wreszcie ten  niezawodny", jak go lubił nazywać
mój ojciec, zrozumie, że i on popełnia błędy.
Mój Boże! Czy w tej rodzinie wszyscy mieli jakieś zadry
w sercu? Zazdrość Giorgia o Dimitriosa to najwyrazniej wi­
na jego ojca, Spirosa. Jednak wydarzyło się to przecież tak
dawno. Czy kiedykolwiek da się te rany zaleczyć?
- Pewno w to nie uwierzysz, ale wÅ‚aÅ›nie dziÅ› zamierza­
Å‚am powiedzieć Dimitriosowi caÅ‚Ä… prawdÄ™. Może przynaj­
mniej pozwolisz mi się ubrać? Kiedy przyjdzie, będziemy
mogli omówić wszystko we trójkę.
Ryknął obłąkańczym śmiechem, który odbił się głuchym
echem od ścian łazienki.
WESELE U STÓP OLIMPU 131
- Nic dziwnego, że dał się oszukać. Spryt i gadane idą
u ciebie w parze. Prawie mnie przekonaÅ‚aÅ›. Nie, moja pan­
no, poczekamy tu, żeby mógł zobaczyć, co ukrywałaś pod
tym cudacznym ubrankiem. SwojÄ… drogÄ…, mistrzowska ro­
bota.
Oczy Alex wypełniły się łzami.
- PomógÅ‚ mi przyjaciel, który wie, jak pokochaÅ‚am two­
jego kuzyna i jak bardzo chciałam być blisko niego.
- Podniósł gwałtownie głowę.
- A cóż ty mogÅ‚aÅ› wiedzieć o miÅ‚oÅ›ci? ByÅ‚aÅ› wtedy na­
stolatką - zakpił.
Cała się trzęsła.
- Uratował mnie przed tobą, był łagodny i miły. - Azy
płynęły jej po policzkach.
Ciszę, która nastąpiła, przerwało pukanie do drzwi.
- Alexandra?
Serce omal nie wyskoczyło jej z piersi.
- No, już - zażądał Giorgio. - Każ mu wejść.
Dimitrios zapukał ponownie.
- Nie pozwól mu czekać. SÅ‚yszysz chyba, jak siÄ™ do cie­
bie pali.
Pokręciła głową.
- Nie rób tego - powiedziaÅ‚a bÅ‚agalnie. - Pózniej bÄ™­
dziesz tego żałował.
- Od urodzenia ciągle czegoś żałuję. Już nie robi to na
mnie wrażenia. No, szybciej. Powiedz ukochanemu, że może
wejść. Chyba że wolisz, abym to ja go zaprosił?
Dimitrios, ukochany! Wybacz mi, krzyknęła w duchu.
- Wejdz - zawołała załamującym się głosem.
Słyszała otwieranie i zamykanie drzwi.
132 REBECCA WINTERS
- Mam nadzieję, że jesteś gotowa. Pokażemy się na
tej kolacji, a potem przygotowaÅ‚em dla ciebie niespo­
dziankÄ™. Alexandro?
Usta Giorgia rozciÄ…gnęły siÄ™ w uÅ›miechu. Zanim siÄ™ zo­
rientowała, wyciągnął rękę, chwycił ją za ramię i wypchnął
z Å‚azienki.
- Witaj, drogi kuzynie. Ta panna też ma dla ciebie nie­
spodziankÄ™.
Dimitrios, w czarnym smokingu, stał pośrodku pokoju.
Nie poruszył się, kiedy spojrzała mu w oczy. Nie drgnęła mu
nawet powieka, ani żaden mięsień twarzy.
Widziała tylko, jak bieleje mu skóra wokół ust, jak gaśnie
blask oczu, które wyglądały teraz jak czarne dziury. Zdała
sobie sprawę, że w tym momencie wszystko między nimi jest
skończone. Serce jej zamarło.
Giorgio uniósÅ‚ dÅ‚onie, jakby chciaÅ‚ powstrzymać ewentu­
alny atak.
- Zanim każesz mi opuścić na zawsze progi swego domu,
wysłuchaj może, jak zwiódł mnie kiedyś syreni śpiew panny
Hamilton. ChcÄ™, drogi kuzynie, uratować ciÄ™ tak, jak ty kie­
dyÅ› uratowaÅ‚eÅ› mnie. ByÅ‚a wtedy oczywiÅ›cie znacznie mÅ‚od­
sza, ale doskonale wiedziała, jak wykorzystać swoje wdzięki
i skusić najmłodszego Pandakisa. Wypiłem wtedy trochę za
dużo. Jak mogÅ‚em oprzeć siÄ™ propozycji wspólnego zwiedza­
nia muzeum jedwabnictwa?
- Dziadek prosił mnie o to ze względu na twojego ojca
- broniÅ‚a siÄ™ Alexandra. - Na tym polegaÅ‚a moja praca, do­
stawałam za to wynagrodzenie. Gdyby wiedział, że jesteś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •