[ Pobierz całość w formacie PDF ]

choć raczej w sensie metaforycznym, bo za duzi jesteśmy, żeby się to udało  to jest moja rodzina. To wy
nadajecie sens mojemu życiu.
Jesteśmy tak ściśnięci, że teraz już ledwo oddycham. Spodziewam się, że Charlie pierwszy wyrwie
się z tego chwytu, ale nie.
 Kocham was  mówi.
Gdzieś z głębi kłębowiska ciał dochodzi stłumiony głos Rachel.
 My też cię kochamy, Charlie.
Robi się pózno i babcia zaczyna się skarżyć, że jest zmęczona. Wszyscy szykujemy się do wyjścia.
Zbieram mój stosik nowych sweterków i skarpetek. Rachel bierze swój nowy wolnowar. Wyrzucamy
wszystkie opakowania. Charlie i Natalie zaczynają się ze wszystkimi żegnać.
 Witamy w rodzinie  mówi mama do Natalie, odprowadzając ją do wyjścia. Obejmuje ją i ściska. 
Bardzo się cieszymy, że z nami jesteś.
Długo i mocno przytula Charliego.
 Czyli że jutro lecisz, tak?  pyta.  A pózniej? Kiedy będziemy cię mieć z powrotem na dobre?
 Przez najbliższe dwa tygodnie pakuję rzeczy i w połowie stycznia powinienem już być u Natalie.
Mama się śmieje.
 Och, Natalie, chyba będziesz moim ulubionym dzieckiem. Dzięki tobie będę miała wnuka i dzięki
tobie mój syn wraca do domu!  Kładzie rękę na sercu, a brwi zbiegają jej się w grymasie, który pojawia
się na twarzach ludzi naprawdę, naprawdę szczęśliwych.
Idą do swojego auta. Wiem, że będą o nas rozmawiać. Wiem, że Natalie zapyta, jak poszły sprawy.
Wiem, że Charlie jej powie, że wszystkim się bardzo spodobała. Nie powie jej wszystkiego, co
mówiliśmy, ale tego, co najważniejsze, się dowie. Wiem, że w jakiejś chwili Natalie spyta Charliego,
czy babcia naprawdę ma raka. A Charlie jej wytłumaczy, na czym to wszystko polega.
Kiedy zbieramy się z Rachel do wyjścia, proponuję, że będę prowadzić. Rachel podaje mi kluczyki, a
równocześnie babcia prosi, żeby ją podwiezć.
 Och, a ja myślałam, że zatrzymałaś się tutaj!  mówię zdziwiona.
 Nie, złotko. Zatrzymałam się w Standardzie.
Rachel zaczyna się śmiać.
 Znowu?  pytam.
 Tam za recepcją mają taką szklaną gablotę, a w środku siedzi jakaś dama. Czysta komedia!  mówi
babcia.
%7łegnamy mamę całusem pośród radosnego pokrzykiwania:  Wesołych świąt! i  Dziękuję za
skarpetki! Zostawiamy ją w domu tylko z Billem. Mam mocne podejrzenia, że ma dla niej w zanadrzu
jakiś dziwny mikołajowy pornokostium czy coś. Ohyda.
Wsiadamy do auta i zanim jeszcze przekręcę kluczyk w stacyjce, babcia zaczyna:
 I jak się nam podoba ten Bill?
Rachel zwraca się ku babci, siedzącej na tylnym siedzeniu, najpierw głową, a potem i ramionami.
 Mnie się podoba. A tobie?
 Ja tylko pytam, co wy o nim myślicie  wyjaśnia babcia dyplomatycznie.
Wzrok mam utkwiony w jezdni, ale włączam się do rozmowy i ja.
 Wydaje mi się, że jest naprawdę zabujany w mamie. Uważam, że to miłe.
 Aleście się obie zmieniły od czasów, kiedy byłyście małe. Wtedy nienawidziłyście każdego
mężczyzny, z którym się spotykała.
 A skąd!  zaprzecza Rachel.
 Nawet mało którego żeśmy znały  dodaję.
 Bo przestała was z nimi poznawać. Takie byłyście na nich złe.
 Jesteś pewna, babciu? Nie masz na myśli na przykład Charliego?  pyta Rachel.
 Złotko, pamiętam, jakby to było wczoraj. Nienawidziłyście każdego jej znajomego, który
przekroczył próg domu. Obie. Pamiętam, jak do mnie dzwoniła:  Mamo, co ja mam zrobić? One nie mogą
ścierpieć widoku żadnego mężczyzny .
 A ty co na to mówiłaś?  pytam.
 Mówiłam:  No to przestań ich im pokazywać .
 Ha  podsumowuje Rachel, odwracając się do przodu.
Ha.
 Złotko, tylko nie jedz Sunset  przestrzega babcia, kiedy zjeżdżamy ze wzgórza w stronę miasta.
 Babciu, przecież ty nawet tu nie mieszkasz!  śmieje się Rachel.
 Nie, ale zwracam uwagę, kiedy prowadzi mama. Jedz Fountain, a potem skręć w Sweetzer. Tak
będzie lepiej.
Bożonarodzeniowy wieczór spędzam w łóżku z Thumperem i książką. Jest to kryminał, którego
akcja dzieje się w małym irlandzkim miasteczku. Zamordowano rodzinę, a detektyw ma złe notowania w
wydziale i naprawdę musi rozwiązać tę zagadkę, żeby udowodnić, że jest coś wart. Z Thumperem przy
boku, a jego łbem na brzuchu, jest to, przyznaję, wspaniały sposób na zakończenie świątecznego dnia.
Koło jedenastej dzwoni telefon. David.
 Cześć  mówi. Głos ma miękki i nieśmiały.
 Cześć  odpowiadam. Czuję, że się uśmiecham.  Jak tam święta? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •