[ Pobierz całość w formacie PDF ]

\ycie, gdyby Eryk nie umarł. Miałby teraz dwanaście lat, byłby ju\ du\ym
chłopcem. Wyobra\ała sobie, jak by teraz wyglądał, i ten obraz nie chciał jej
opuścić.
Zawsze chciała mieć dzieci. Był czas, \e marzyła, by mieć ich pełen dom.
Wyglądało na to, \e wraz z Erykiem pogrzebała te marzenia. Była sama i bez
względu na to, co czuła do Aidana, nie miała zamiaru nic zmieniać.
 No więc, ja ju\ dojrzałam do powrotu  podjęła przyjaciółka.  A co
tam z tobą? Nie znudziło ci się jeszcze małe miasteczko? Chcesz ju\ wracać na
Manhattan i rzucić się z powrotem w wir pracy?
Prawdę mówiąc, Terry wcale nie chciała, lecz nie przyznała tego na głos.
Podobało jej się w Baywater; polubiła sąsiadów i atmosferę tego miasteczka.
śyło się tu jakby wolniej i spokojniej, a ludzi łączyło silne poczucie wspólnoty,
co szczególnie widoczne było w chwilach zagro\enia.
No a przede wszystkim był Aidan.
Natychmiast stanął jej przed oczami, słyszała jego głos i śmiech, czuła
dotyk.
Tak, polubiła to wszystko.
O, Bo\e. Naprawdę tak się stało.
Zakochała się.
Dlaczego tego nie zauwa\yła, kiedy jeszcze mo\na było wszystkiemu
zapobiec?
A mo\e sprawa była z góry przesądzona? Czuła przecie\ coś
niezwykłego, jakaś potę\na siła pchała ją ku Aidanowi, od pierwszej chwili,
odkąd się poznali. Ju\ wtedy wiedziała, \e ten mę\czyzna jest dla niej
niebezpieczny.
Nie zdawała sobie tylko sprawy jak bardzo.
 Halo? Terry, \yjesz? Ej, co z tobą, Terry?  obudził ją z zamyślenia głos
Donny.
Pociągnęła łyk orzezwiającej, mro\onej herbaty i trochę oprzytomniała.
Chłód, który poczuła, nie był jednak efektem herbaty. Dreszcz przeszedł
ją na myśl, \e oddała serce mę\czyznie, który go wcale nie chciał.
 O, nie  jęknęła.
 Co się stało?  zapytała Donna.
 Och, zrobiłam wielki błąd.
 Brzmi to nie najlepiej.
 Gorzej ju\ być nie mo\e.
 I ten błąd ma na imię Aidan?
 Jak na to wpadłaś?
 Raczej bez wysiłku.
W głosie Donny był nieskrywany entuzjazm.
 Nie masz się z czego cieszyć  mruknęła Terry, kurczowo ściskając
telefon.
 Dlaczego miałabym się nie cieszyć, kiedy dwoje moich najlepszych
przyjaciół znalazło miłość i szczęście? To dobra wiadomość.
 Hej, nie tak szybko!  zaoponowała Terry.  Jeśli idzie o Aidana, to
znalazł przede wszystkim seks i zaspokojenie.
 A ty?
 Donna... jestem idiotką.
 Nie, kochanie, wcale nie jesteś  pocieszyła ją przyjaciółka.  Po prostu
się zakochałaś. I to jest szczęście.
 Nie. Przez to tylko trudniej mi będzie wyjechać.
 Nie chcesz zostać i zobaczyć, co z tego wyniknie?
 Nie.
Terry wstała i podeszła do okna. Podwórko zalane było słońcem; po
błękitnym niebie leniwie płynęły białe obłoczki i nic nie wskazywało, \e
niedawno przeszedł tędy huragan.
Wiedziała, \e kiedy tylko wróci do domu i ostro zabierze się do pracy,
zapomni o Aidanie i będzie tak, jakby te tygodnie w ogóle się nie zdarzyły.
Jeśli jakaś część jej istoty posmutniała na tę myśl, to była to tylko drobna
część. Gorzka prawda była taka, \e Terry nie chciała ju\ nikogo kochać. Nie
chciała ryzykować, \e znów kogoś straci.
Po śmierci Eryka czuła się zupełnie załamana i zagubiona. To wtedy
zaczęła szastać swoim \yciem i rzucać się z jednego ryzyka w drugie,
podejmując coraz bardziej karkołomne wyzwania. Czuła się bezgranicznie
samotna, tęskniła za swoim małym synkiem i nie znalazła wsparcia we własnej
rodzinie. Nieustanne igranie z niebezpieczeństwem pozwalało jej chocia\ nie
myśleć.
I tak było a\ do pewnego ranka, pięć lat temu, kiedy to obudziła się w
szpitalu i musiała wreszcie dopuścić do siebie przykrą prawdę. śe stała się
całkiem pusta i wypalona wewnętrznie; \e rzucała się w niebezpieczeństwa
tylko dlatego, \eby uciec od \ycia, w którym nie było ju\ jej dziecka.
Zrozumiała, \e w ten sposób grzeszy przeciwko swej miłości do Eryka.
Od tego dnia bardzo się zmieniła. Zbudowała sobie \ycie oparte na
dawaniu i szeroko pojętej pomocy potrzebującym. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •