[ Pobierz całość w formacie PDF ]

innego wszechświata. Jako że materia naszych światów uległa niedawno rozerwa-
niu  o czym wie coś Hawkmoon, i ty też, Corumie  pewne istoty mogły się tu
przedostać i wzrosnąć w siłę, czego w inny sposób nie udałoby im się osiągnąć.
A posiadając nieprzeciętną moc, dążą do zdobycia jeszcze większej, a nawet ca-
łej mocy, która jest w naszym wszechświecie. Istoty te są amoralne w zupełnie
inny sposób niż Władcy Prawa i Chaosu. Nie walczą o władzę nad Ziemią  tak
jak ci bogowie. One chcą pochłonąć całą energię naszego świata i obrócić ją na
własną korzyść. Zapewne z jej pomocą będą mogły osiągnąć cel, do którego dążą
w swoim wszechświecie, jakikolwiek by on był. Jak na razie, mimo że znajdują
się w bardzo korzystnej sytuacji, nie udało im się zgromadzić dostatecznych sił,
ale ich czas jest już bardzo bliski. Nad Agakiem i Gagak  bo tak brzmią ich
imiona w ludzkim języku  nasi bogowie nie mają żadnej władzy, więc została
powołana potężniejsza kompania  wy sami. Przedwieczny Mistrz w czterech ze
swych wcieleń (czwórka jest największą liczbą, którą możemy zaryzykować bez
niepożądanego naruszenia struktury pÅ‚aszczyzn naszego Å›wiata)  Erekosë, El-
22
ryk, Corum i Hawkmoon. Każdy z was będzie dowodził czterema innymi, których
losy związane są z waszymi. Oni również są wielkimi wojownikami, chociaż nie
pod każdym; względem podzielają wasze przeznaczenie. Możecie sami, wybrać
czwórkę, którą chcecie mieć pod swym dowództwem. Myślę, że łatwo będzie te-
raz wam się zdecydować. Wkrótce dobijemy do brzegu.
 Czy poprowadzisz nas?  spytał Hawkmoon.
 Nie. Mogę jedynie zawiezć was na wyspę i czekać na J powrót tych, którzy
przeżyją  jeżeli ktokolwiek ujdzie cało. ś
Elryk zmarszczył brwi.
 Nie wydaje mi się, aby to była moja walka  powiedział.
 Jest twoja  odparł Kapitan z powagą.  Moja także. J Zszedłbym na ląd
wraz z wami, gdyby było to mi dozwolone. Ale nie jest.
 Dlaczego?  spytał Corum.
 Dowiecie się pewnego dnia. Nie mam dość odwagi, by powiedzieć wam to
teraz. Zapewniam jednak, że mam względem was jedynie przyjazne uczucia.
Erekosë potarÅ‚ rÄ™kÄ… podbródek.
 No cóż, skoro moim przeznaczeniem jest walka podobnie jak Hawkmoon
szukam Tanelorn, i jeżeli nam się powiedzie, zbliżę się do swego celu, zgadzam
się wystąpić przeciwko tej dwójce, Agakowi i Gagak.
Hawkmoon skinął głową.
 PójdÄ™ z Erekosë z podobnych powodów.
 I ja  dodał Corum.
 Nie tak dawno temu  odezwał się Elryk  uważałem się za człowieka
pozbawionego towarzyszy. Teraz znajduję się wśród przyjaciół. Z tej to przyczyny
stanÄ™ do walki u ich boku.
 Jest to prawdopodobnie najlepsza przyczyna  powiedział z aprobatą Ere-
kosë.
 Niestety, wasz wysiłek nie zostanie w żaden sposób nagrodzony. Mogę
was jedynie zapewnić, że jeżeli zwyciężycie, oszczędzi to światu wielu cierpień
 rzekł Kapitan.  Ciebie zaś, Elryku, nie spotka nawet nagroda taka, jakiej
mogą się spodziewać dla siebie pozostali.
 Być może jednak odniosę jakąś korzyść z tej wyprawy  powiedział Elryk.
 Możliwe.  Kapitan wskazał gestem na dzbanek z trunkiem.  Jeszcze
wina, przyjaciele?
Wszyscy przyjęli poczęstunek, a Kapitan mówił dalej, ze ślepą twarzą unie-
sionÄ… ku sklepieniu kajuty.
 Na wyspie są ruiny  może kiedyś znajdowało się tu miasto zwane Tane-
lorn  a w ich centrum stoi jeden nie zniszczony budynek. Tam właśnie zamiesz-
kują Agak i jego siostra. W tym miejscu musicie ich zaatakować. Mam nadzieję,
że rozpoznacie go natychmiast.
 I musimy zgÅ‚adzić tÄ™ parÄ™?  spytaÅ‚ Erekosë.
23
 Jeżeli tylko wam się uda. Będą mieli sługi do pomocy. Ich także trzeba
zabić. Potem budynek musi zostać spalony. To bardzo ważne  Kapitan przerwał
na moment.  Spalony. Nie może być zniszczony w żaden inny sposób.
Elryk uśmiechnął się blado. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl
  •